21 sierpnia w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Stefana Żeromskiego rozstrzygnięty został XLIII Ogólnopolski Konkurs Literacki na wiersz o tematyce górskiej im. Tadeusza Staicha. Jego głównym celem jest popularyzacja poezji związanej z górami, zarówno tej pisanej gwarą, jak i językiem literackim.
W tegorocznej edycji wzięło 109 autorów, którzy nadesłali 255 wierszy. Oceniało je jury w składzie: Adam Ziemianin, Maria Mateja-Torbiarz, Maria Śliwińska i Mieczysław Mantyka.
Konkurs ogłaszany przez Wydział Kultury i Popularyzacji Urzędu Miasta Zakopane jest imprezą towarzyszącą Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich i doskonale wpisuje się w jego klimat i przesłanie. Jego inicjatorem w 1972 r. był ówczesny prezes Zakopiańskiego Klubu Literackiego Tadeusz Staich.
Posiady, podczas których poeci zaprezentowali swoje utwory, poprowadziła naczelnik Wydziału Kultury i Popularyzacji Zakopanego Joanna Staszak. Gości przywitała dyrektor Biblioteki Bożena Gąsienica. Zagrała góralska kapela „Dziurawiec”.
Nagrody laureatom konkursu wręczali: burmistrz Janusz Majcher, wiceburmistrz Mariusz Koperski oraz dyrektor Biura Promocji Zakopanego Andrzej Kawecki.
Tradycyjnie laureaci konkursu oraz inni przybyli na posiady poeci prezentowali swoją twórczość. Następnie odbyła się promocja książki Tadeusza Staicha „Góry wołają. Opowiadania przewodnickie”, która ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa „Astraia”.
Tadeusz Staich (1913-1987) jest postacią niezwykle zasłużona dla kultury podhalańskiej. Był pisarzem, dziennikarzem, działaczem i honorowym członkiem Związku Podhalan, a także działaczem PTT i PTTK, przewodnikiem tatrzańskim i redaktorem naczelnym „Życia Zakopiańskiego”. Urodził się na ziemi krakowskiej, ale to właśnie Podhale wybrał na swoją małą ojczyznę. W Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej prowadził „Studium Słowa”, w latach 70-tych był prezesem zakopiańskiego Klubu Literackiego. Został laureatem pierwszej nagrody literackiej Zakopanego za publikację „Drogami skalnej ziemi”, której współautorką była Hanna Pieńkowska. Uchodził za niekwestionowany autorytet w dziedzinie obyczajów i gwary góralskiej.
WYNIKI KONKURSU LITERACKIEGO im. Tadeusza Staicha
W kategorii wierszy pisanych językiem literackim przyznać:
I nagroda za zestaw wierszy - Mirosław Kowalski /Mysłowice/
II nagroda za zestaw wierszy - Tadeusz Charmuszko /Suwałki/
III nagroda za zestaw wierszy - Bogdan Nowicki /Świętochłowice/
wyróżnienie za zestaw wierszy - Anna Piliszewska /Wieliczka/
wyróżnienie za wiersz „Szczyty i doliny” - Zygmunt Królak /Biesiekierz/
wyróżnienie za wiersz „Arka” - Antonina Sebesta /Myślenice/
W kategorii wierszy pisanych gwarą:
I nagroda za zestaw wierszy - Zofia Roj-Mrozicka /Zakopane/
II nagroda za zestaw wierszy - Wanda Szado-Kudasikowa /Nowy Targ/
III nagroda za wiersz „Sopa” - Roman Dzioboń /Nowy Targ/
wyróżnienie za wiersz „Wspominek o śp. Władysławiy” - Maria Stoch /Poronin/
wyróżnienie za cykl wierszy - Wanda Łomnicka-Dulak /Piwniczna/
I NAGRODA w kategorii wierszy pisanych gwarą za zestaw wierszy
Zofia Roj-Mrozicka (Zakopane)
Moja dziedzino
Ukochałak Cie skolno
moik przodków ziemio
twoje holne nuty
na gęślak wygrane
i chodnicki holne, potocki,
źródełka i ubrane w nietoty
upłazy i granie.
Ukochałak cie mowo
moik ojców, tyś nopiykniyjsom
gwarom skolnego Podhola,
co niom godali syćka
do Hol przypisani,
bo tako była Pana Boga wola.
Pisałak ino w gwarze
w nasej piyknej mowie
ftorom ukochali
dziadkowie, ojcowie,
coby obycaje naskie usanować
dziedziny nie przedawać
ino Panu Bogu za niom
podziękować.
Dziękujem Ci piyknie,
zanim zycie minie
ześ mi tu zyć kozoł
w tyj holnej krainie.
Wtej kie dlo mnie
słonecko zagaśnie
i gma zasnuje upłazy i granie
pytom Cie piyknie
Boze Lutosierny
pocies tyk co ostajom
na dalse gazdowanie…
Pod graniom
Bocys zochyline
pod samiućkom graniom
jak wtej słonko grzoło
świat, woł chmur zacłanioł.
I bylimy jak w niebie
na biołyk dywanak,
serce się trzęsło ze scęścio,
wielbiylimy Pana.
Zabocyli o zyciu
i o całym świecie
patrzeli w niebo jako,
bioło chmurka
cornom w porze wiedzie
i stały sie jednym
jako my sie stali
kie my sie w zochylinie
ku sobie wtulali…
Dziś mi sie trudno styrmać
na te wysokości
bieda wiedzieć cy słonko
we chmurak zagości.
Patrzem haniok i patrzem
i nie widzem grani
syćko sie zasnuło
jesiennymi gmami…
Niek się odmieni
W rocnice Wasej śmierści
Janie Pawle Drugi
na wiyrśku Giewontu
ogień wielki gore…
Coz napisać co pedzieć
cego nie pedzieli
totyz odmówić
koronke za Wos
Ojce Święty wolem…
Boze Ojce nas co znos
syćkie słowa ftorymi nos
nas polski papież
ku Tobie prowadziył
zachęcoł do miyłości
nieprzyjaciół nasyk
do godanio prawdy
i dbać o kulturę
i korzenie nase radziył…
Matusi Świętej
powierzył Ojcyzne,
noc syckik i świat cały
Jej oddoł w opieke…
Coz napisać, co pedzieć
cego inni nie pedzieli…
niek się mnożom po wieki
Jego słowa i nauki święte…
Papieżu Poloku
Janie Pawle Drugi,
poźryj z haństela
na, to Polskie Plemie,
kie Cie ogłosom
świętym pomiędzy świętymi
i uproś pytom Cie piyknie,
niek cęściej zstępuje Duch Święty
na tom Polskom Ziemie,
coby się jej los na lepsy odmieniył…
I NAGRODA w kategorii wierszy pisanych językiem literackim za zestaw wierszy
Mirosław Kowalski (Mysłowice)
PO GÓRACH
z potoku wypić niebo
chmury i motyle
odcedzać przez palce
na zdeformowane słońce
spojrzeć z oka pstrąga
przed burzą
ulecieć swobodnie
pod żaglem bukowego liścia
przeczekać
pod mchem
wysoko
rozpaloną iskrą
wyprysnąć z watry
i przygasać dopiero
pod łapą wielkiej niedźwiedzicy
zakraść się w chłód kamienia
być skałą
krajobrazem
samotną limbą nad urwiskiem
wiatrem granitem wodą
igliwiem i zielonym liściem
być
zatrzymać się
i stać godzinami
nie dla odpoczynku
stać
to dopiero znaczy
chodzić po górach
POD LACKOWĄ
kapliczka plecami do drogi
bujną brodę św. Mikołaja
czochrają korniki
cmentarz na wzgórku
krzyżowo – ziołowy
buków i lip uczepiona
powiewa zaduma na wietrze
pod lasem spaceruje cisza
cerkiew się trzyma najlepiej
teraz jest kościołem
w kwestii świątyń
Pantokrator jakoś nigdy
nie wybrzydzał za wiele
nadgryzione krzyże
kapliczka i cerkiew
zaduma i cisza
tyle zostało po Bielicznej
jeszcze zdziczałe drzewko
ostatni akord sadu
podarowało jabłko
kwaśne jak cholera -
- pyszne jak lato
na Łemkowszczyźnie
Z TEGO CO POD RĘKĄ
noszę go pod skórą
jest niezmiernie swój własny
- dom który mieszka we mnie
chodzi ze mną po polach
po lasach się włóczy
za okiennicami powiek
rozwiesza mi ekologiczne firany
utkane z mgły porostów i mchów
i z malowanych liści
budowany jak się dało
z tego co pod ręką
patyk kamień kory kawałek
wiązka trawy garść wiatru
obłok jakiś świergot wróbli
żołędzie…
staje jednak solidnie i pewnie
kiedy wieje halny
wszystkie dziwne miastowe troski
spływają mu po dachu
na podniebnych polanach
grzeje się ze mną przy małej watrze
gwiżdżąc na siąpiący deszcz
żar podsyca chrustem
jest ze mną zawsze
- mój dom który mieszka we mnie